Od dawna szukałam idealnego bronzera, którego kolor nie
będzie zbyt ciepły ani pomarańczowy. Jednak te drogeryjne się u mnie nie
sprawdziły. Rok temu zdecydowałam się na zakup Bahama Mamy marki The Balm. Jest
to zarazem kultowy jaki i kontrowersyjny produkt. Ma wielu fanów, lecz znajdzie
się grupa jego przeciwników. Ja zdecydowanie jestem jego zwolenniczą. U mnie
sprawdza się świetnie.
Kolor
Ma lekko zimny ocień, wpadający w kolor oliwkowy. Jest to matowy
bronzer, nie ma ceglastych ani pomarańczowych tonów. Lubię nim konturować i
ocieplać twarz. Używam go prawie codziennie. Dobrze się z nim pracuje, łatwo
się blenduje. Ma świetną pigmentację, przez co jest wydajny. Utrzymuje się cały
dzień. Na początku trzeba z nim uważać, by nie zrobić sobie krzywdy, nie
nałożyć zbyt dużo. Z tego powodu nie jest odpowiedni dla początkujących w
makijażu. Osobom, które zaczynają zabawę z konturowaniem polecałabym produkty
mniej napigmentowane. Nie będzie pasował do
każdego typu urody. W zależności od tego, czy mamy ciepły, zimny a może
neutralny odcień skóry to Bahama Mama wygląda trochę inaczej i nie zawsze jest to pożądany efekt. Jest to przyczyną
kontrowersji jakie budzi.
Cena
Nie jest to najtańszy produkt z tej kategorii, jego cena
waha się w granicach 55-70 zł. Na rynku możemy znaleźć zarówno tańsze i droższe
bronery.
Opakowanie
Jak we wszystkich produktach The Balm jest piękne i
unikatowe. Niestety kartonikowe opakowanie szybko się brudzą i trudniej je
wyczyścić. Paletka jest mała, lekka oraz posiada małe lusterko o bardzo dobrej
jakości.
Bahama Mama jest moim ulubionym bronzerem.
Jak się sprawdza u Was?
Macie ją?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz