Witajcie,
mimo ciężkiej sytuacji na świecie trzeba coś czasem kupować, część rzeczy się skończyła a niektóre chciałam od dawna przetestować. Postanowiłam wspierać polskie marki a Wy jak? Kupujecie coś? W drogeriach stacjonarnych, czy raczej tylko przez internet?
Poniżej zobaczycie co zakupiłam, ole od razu uprzedzam, nie wszystko jest polskich marek.
Pielęgnacja
Bardzo lubię markę The Body Shop i wybrałam sobie kolejny żel pod prysznic tym razem o zapachu mandarynki. Trochę przypomina upragnione wakacje.
Niestety nie możemy chodzić do fryzjera, więc postanowiłam zainwestować w nowe kosmetyki do pielęgnacji. Nie jestem włosomaniaczką, zawsze bardziej interesował mnie makijaż i pielęgnacja skóry. Nie oglądam kanałów na YT o tej tematyce, ale może watro zmienić. Podczas izolacji mamy więcej czasu na zgłębianie wiedzy i eksperymenty.
Wybrałam maskę marki Anwen do włosów o niskiej porowatości.
Nie mam jeszcze swojego faworyta jeśli chodzi o peelingi do twarzy, te które miałam były średnie, bez rewelacji. Teraz wybrałam peeling od L'biotica. Zawiera pestki brzoskwiń i łupiny orzecha arganowego oraz masło shea, dzięki któremu nie wysusza skóry. Zainteresowała mnie seria plante z Soraya, ma ciekawy skład, rzadko mam coś do pielęgnacji twarzy z drogerii, nie licząc peelingów i maseczek. Bardzo mnie ciekawi jak się sprawdzi.
Makijaż
Mimo pandemii koronawirusa trzeba o siebie zadbać i czasem się umalować. Od dawna interesowała mnie paleta Affect pure passion, która powstała we współpracy z Karoliną Matraszek. Ma przepiekane kolory, większość cieni jest matowa. Można nią wykonać dzienny oraz wieczorowy makijaż. Spełnia moje kolorystyczne wymagania, ma matowy beż, matowy średni brąz i ciemny brąz. Cienie ładnie się ze sobą łączą, nie powstają plamy, blendowanie to sama przyjemność. Jestem pod wrażeniem.
Dużo dobrego słyszałam o bazach z P. Louise, zdecydowałam się na odcień 0,5. Jak się sprawdzi dam znać później.
The Balm to jedna z moich ulubionych marek makijażowych, skosiłam się na puder prasowany Sexy Mama.